Kto nad wodą biust zobaczy ten ma szczęście do sandaczy :)

W naszym menu sylwestrowym widnieje królewska ryba sandacz. Jej pojawienie się na francuskich stołach zawdzięczamy polskim i rosyjskim rzekom. Do XIX wieku nikt we Francji o sandaczu nie słyszał.
Gdy pojawiła się moda na słowiańskość, gdy francuscy szefowie kuchni zaczęli pracować na dworach możnych Rosji i zaborowej Polski, gdy polskie i rosyjskie przepisy podbijały podniebienia francuskich mieszczan i arystokratów, wtedy pojawił się też sandacz. Jednak moda na tę rybę trwała krótka. Sandacza nie było we francuskich rzekach. Był sprowadzany głównie z Niemiec.
Ale sandacz źle znosi podróże. W tamtych czasach nie było możliwości obłożenia go lodem w dyliżansie czy pociągu. Mięso szybko stawało się niesmaczne. Dopiero na początku XX wieku sandacz pojawił się we francuskich rzekach i powrócił na stoły. Ale wciąż jest to ryba bardzo rzadka i jadana jedynie na specjalne okazje. W najdroższych sklepach spożywczych w Paryżu na placu Vendôme, gdzie każdy ziemniak ma identyczny kształt i wagę, można kupić sandacza. Ale jest jeden warunek. Trzeba go zamówić z tygodniowym wyprzedzeniem. Sprowadzany jest z Polski. Bo nasz sandacz uważany jest za najlepszy na świecie.
Zapraszamy na sylwestrowego sandacza do Bistro La Cocotte.